Jedzenie przed podróżą. Sprawa może banalna ale my wychodzimy z założenia, że nie ma błahych spraw przy planowaniu podróży. Detale składają się na całość a efekt to radość z podróży. Dlatego będzie „kebs na ostro”
Mieszkamy na Warmii. Najczęściej latamy z Okęcia. Może to nie tak, że mamy najbliżej ale jest najlepsza siatka połączeń. I wiele razy zdarzało nam się, że docieraliśmy do Warszawy w porze obiadowej. Za mało czasu by szukać czegoś w centrum, biorąc pod uwagę to jak „cudownie” przemieszcza się po stolicy samochodem. I najczęściej z godzinnym zapasem zastanawialiśmy się co robić z tak piękną, nadwyżkową godziną. Patentów było kilka. Gdy byliśmy sami czyli z Dorotą bez Igora, to pół biedy. Pakowaliśmy do plecaka kabanosy, chrupkie pieczywo i jakieś drobiazgi – chyba stały zestaw wielu podróżujących i posiłek na lotnisku był gotowy.
No bo loty wypadają bardzo różnie. Raz rejsowe a czasem tanie typu Ryanair lub Wizzair. Jedne i drugie na trasach dolotowych do hubów lotniczych nie oferują nic w cenie biletu poza batonikiem i wodą. A w ofercie płatnej na własne życzenie zapychać się żarciem z proszku oferowanym na pokładzie samolotów – sorry to nie dla nas. Druga opcja, to jedzenie na lotnisku. Kto próbował ten wie jak jest. Kawa, kanapka, zupa i 100 PLN nie nasze. A jeśli kochamy podróżować to po co bezsensownie marnować kasę, która przyda nam się na pewno w podróży. Albo na następną podróż.
Jest alternatywa – kebs na ostro
Mamy 15-letniego syna, więc czasem kulinarnie robimy ukłon w jego stronę. A co w tym wieku schodzi najlepiej? Burgery wszystkich sieci, hot-dogi no i podstawa to „kebs na ostro”.
Wiadomo jak wygląda logistyka w podróży lotniczej gdy na lotnisko dojeżdża się samochodem. Bilet kupiony to szukamy parkingu, których zatrzęsienie jest właśnie przy Alejach Krakowskich. Ale jedzenie przed podróżą to dodatkowy element układanki.
Knajpka przy Alejach Krakowskich w Warszawie to idealny punkt, żeby coś zjeść a później jechać na parking by odstawić auto no i dalej parkingowym busem na lotnisko. Dlatego Hrabi Kebab trafił w punkt. Jest dobrze położony, może sam kebab nie jest mistrzowski ale też nie jest zły. Solidna porcja, zawsze świeża i smaczna. Obsługa w porządku. A Dorotka odkryła u nich pyszną zupę z soczewicy. Alternatywa dla wegetarian.
Dzięki temu wszyscy są zachwyceni. Igor ma swojego kebsa, mam i ja a Dorotka zupę z soczewicy i coś jeszcze.
Wybór kebabów jest podobny jak wszędzie – kurczak, wołowina, łagodny i na ostro :).
Porównując ceny do tych z Okęcia najfajniejsze jest to, że za trzy osoby płacimy 50-60 zł i jesteśmy mega najedzeni. W środku jest czysto, obsługa miła więc można spokojnie polecić.
Ale całkiem niedawno odkryliśmy knajpkę gruzińską, która jest po sąsiedzku i istniała już rok, ale była jakoś tak mało widoczna i zawsze ją omijaliśmy. A szkoda.
Kuchnia gruzińska TAMADA i ich pyszne Chinkali
To Gruzińska TAMADA, a gruzińskie knajpy kochamy. I okazało się, że tu też jest dobrze, bo dobrze zrobiona gruzińska kuchnia jest po prostu pyszna. Na start wzięliśmy zupę GUPTA – to gęsta zupa na bazie pomidorów z pulpetami i dużą ilością ziół. Gorąca i pyszna.
Jako starter wybraliśmy Mix przystawek na zimno i to był równie dobry wybór. Oczywiście z wodą Borjomi.
Ale najlepsze miało nadejść. To nasze ulubione Chinkali, które jemy chyba wszędzie gdzie trafiamy do gruzińskich knajpek i jeszcze nie zdarzyło nam się, żebyśmy źle trafili. Chinkali to rodzaj naszych pierogów ze specyficznie ukształtowaną główką z ciasta, której się nie je ale, za którą trzyma się każdy pieróg. Jedząc chinkali trzeba postępować bardzo rozważnie ponieważ są one wypełnione gorącym bulionem z mięsem wieprzowo-baranim. Chwila nieuwagi i możemy mieć bulion na sobie.
Poza tym Chinkali zawsze są pełne ziół, głównie kolendry co sprawia, że są niezwykle aromatyczne. Wypadki przy pracy czyli polanie bulionem i nam się zdarzało ale smak rekompensuje wszystko.
Uprzedzamy – Tamada jest nieco droższa niż Harbi, za dwie osoby zapłaciliśmy około 100 PLN. Ale naprawdę było warto.
Jeśli następnym razem w drodze na lotnisko okaże się, że burczy Wam w brzuchu, to nie zastanawiajcie się długo. Na alejach Krakowskich naprzeciwko Urzędu Lotnictwa Cywilnego macie niezły wybór. Smaczny wybór.
Chwilą nie uwagi na lotnisku w Barcelonie i ukradli nam torbę gdy byliśmy zajęci wypożyczenie auta. Na szczęście nie było tam nic cennego. Złodziej musiał być mocno rozczarowany zawartością książka i szminka itp. Ale nauczka była żeby bardziej pilnować swoich rzeczy.
My na razie nie lecimy ale może ktoś, coś, jeśli leci, to brać, bo po taniości
Uwielbiam jedzenie na Okeciu! Zjadlam tam najdrozsza jajecznice w zyciu – 2 jajeczka i kromeczka z maselkiem 60zl
Nam się kiedyś tez zdarzyło. I żeby to jeszcze smakowało za te 60 PLN ale z całym szacunkiem Dorotka lepsze robi. Więc zaczęliśmy szukać alternatyw
Następnym razem zamiast skręcać w Krakowską to jedźcie przez Żwirki(następna w prawo za Krakowską) i polecam http://jeffs.com/
Jak ostatnio lecieliśmy z Chopina na wakacje, jedliśmy obiad w Atmosphere Restaurant. Jak na lotnisko mają dobre ceny, do tego super smaczne jedzenie. Warto zajść 🙂
Dzięki za podpowiedź, zdążymy chyba przed zamknięciem Chopina 🙂