Spis treści:
Kambodża – gorąco i nieznośna wilgotność. Pędzę, bo znowu jestem ostatni. Gapiłem się się w odbicia w wodzie. Przede mną góra, którą muszę pokonać.
Na schodach do tysiącletniej świątyni Budddy strzeliłem odruchowo fotę. Później kolejną bo nie mogłem się powstrzymać gdy zobaczyłem te oczy. Wielkie, głębokie, z których można by wyczytać historię Kambodży.
Należały do 11-letniej dziewczynki, która za wszelką cenę próbowała zarobić na szkołę. Tak bynajmniej mówiła podobnie jak inne dzieci pędzące za turystami i wachlujące zdyszanych piechurów pokonujących 357 schodów, które prowadziły na szczyt. Na górze znajdowała się tysiącletnia świątynia, której założycielem był król Jayavarman 7.
Był koniec pory deszczowej, coraz częściej świeciło słońce ale mimo to wilgotność dawała w kość białym nieprzyzwyczajonym do takiego pogody. Pot zalewał oczy gdy szliśmy pod górę więc średnio widzieliśmy kto wokół nas biega i próbuje schłodzić ruchami wachlarza. Dopiero w drodze powrotnej nastąpiło olśnienie.
11-latka i jej oczy – za czym one tak tęsknią?
Podniosłem do góry rękę by ją pozdrowić a palce ułożyły się w znak Victorii. Dziewczynka bezwiednie powtórzyła gest z kamiennym wyrazem twarzy.
Twarz nie zdradzała żadnych emocji a jednak… w jej oczach gościł smutek i wyczekiwanie na coś nieokreślonego ale pewnie lepszego. Coś co mogłoby choć na chwilę rozjaśnić jej życie. Pieniądze? Pewnie tak ale w tym smutku czaiło się jakies oczekiwanie na odmianę, na lepsze życie. Nie miałem już czasu na rozważania. Popędziłem dalej.
Wioska w drodze do kolejnej wielkiej świątyni Buddy.
To niebywałe, że w kraju, w którym ludzie żyją za 1-2 dolary dziennie wydaje się mnóstwo kasy na kolejne świątynie i pomniki Buddy.
Dziecko w suszarni w bananów – za czym one tak tęsknią?
Wchodzimy do domu gdzie produkuje się suszone banany oraz plastry świeżych, lekko podsuszonych i opieczonych na ogniu bananów do szybkiego spożycia. Gospodarze uwijają się jak w ukropie widząc obcokrajowców. A pośród nich jest ona. Dziewczynka o pięknych głębokich i zamyślonych oczach. Patrzyła na nas jakby pytająco. Co my tu robimy? Skąd jesteśmy? Po co przyjechaliśmy?
Wyraźnie była ciekawa ale ani na chwilę na jej twarzy nie zagościł uśmiech.
Uśmiech – ten drobny klucz do serc ludzi na całym świecie. Gest, który rozładowuje napięcie jakie pojawia się gdy spotykają się ludzie z innych obszarów i kompletnie innych kultur.
Jakby nas badała czekając co zrobimy. Jaki będzie nasz następny ruch. Na uśmiech nie odpowiadała uśmiechem. Wciąż wpatrując się z zastygłą twarzą.
Jej oczy wyrażały…?
Właśnie – co mogły wyrażać oczy kilkuletniej, naprawdę małej dziewczynki? Niedożywienie widoczne szczególnie w niskim wzroście? Trudne dzieciństwo bez rozrywek i atrakcji dostępnych dzieciom z Europy?
https://www.instagram.com/p/BoemggWHJXW/
Smutek, momentami bezgraniczny smutek przebijał spoza tej zasłony. Może za tym co już zobaczyła w internecie a po co nie może sięgnąć? Dziewczynka jak co dzień spędza czas ze swoją rodziną – babcią, dziadkiem, mamą. Są razem. Pracując od świtu do wieczora zarobią może 3-4 dolary dziennie każdy. No oprócz dziewczynki bo ona jeszcze nie pracuje ale to nastąpi niebawem. Zjedzą razem posiłek i zgodnie z kambodżańską tradycją podzielą się tym co mają.
Tymczasem w świecie równoległym
Kilka godzin później jej rówieśniczka w Europie zje w ciszy swoje musli albo bułkę, popije kakao w czasie gdy mama przejrzy poranne wiadomości na iPhonie. Dziewczynka wrzuci snapa z nowym zegarkiem, odpisze na kilka wiadomości z messengera.
Jeszcze nie wie kim będzie ale po cichu marzy by być menadżerem w banku jak jej mama.
Kambodżańska dziewczynka za jakiś czas zacznie pracować i pomagać swoim rodzicom w codziennych obowiązkach. Gdy dorośnie założy rodzinę i będzie mieć nawet 12 dzieci. Będą mieszkali razem z rodzicami i dziadkami bo chyba nie będzie jej stać na nowy dom lub mieszkanie, których na wsi nie ma. Będą razem siadać codziennie do posiłków, dzielić się tym co zarobili lub wyprodukowali. Czasem wypoczywać spokojnie w hamaku w wolniejszej chwili. Radość na twarzy pojawiać się będzie z każdym nowym dzieckiem, które oznacza radość i kolejne ręce do pracy.
Może kiedyś zarobią na swój dom na palach z dachem z blachy falistej albo na jakiś smartfon.
Podoba Ci się ten post? Zostaw komentarz poniżej. Z góry dziękujemy również za udostępnienie.