Każdego roku wrzesień jest dla nas wyjątkowy, bo wtedy jedziemy na Festiwal Filmowy w Gdyni. Tegoroczny wrzesień jak i całe lato było naprawdę wspaniałe więc oprócz oglądania filmów cieszyliśmy się pięknem Gdyni i dobrą pogodą. Na wiele filmów czekaliśmy, inne nas zaskoczyły niezwykle pozytywnie i ta podróż w świat reżyserskich wizji była w tym roku magiczna. No i co najważniejsze znowu w filmie zaistniał nasz piękny region czyli Warmia i Mazury i od tego warto zacząć.
Najważniejszą nagrodę – Platynowe Lwy otrzymał Jerzy Skolimowski, który mieszkając i tworząc „Cztery Noce z Anną” oraz „Essential Killing” wpisał się już na stałe w Mazury.
Pewnie mało kto zwraca na to uwagę ale wiele polskich filmów powstaje przy wsparciu Regionalnych Funduszy Filmowych. Polskie regiony od dziesięciu lat, mocno wspierają twórczość filmową i z tej okazji na festiwalu świętowały swój mały jubileusz.
Więcej o tym przeczytacie na stronie najmłodszego Warmińsko-Mazurskiego Funduszu Filmowego, wspierającego m.in. znakomitą „Cichą Noc” Piotra Domalewskiego, która w całości powstała na Warmii i zdobyła 24 nagrody na różnych festiwalach. A na 43 Festiwalu bajkowa Warmia znowu zaistniała w filmie Filipa Bajona.
Spis treści:
Kamerdyner – kaszubskie Łężany
Gdy kilka lat temu Filip Bajon rozpoczął pracę nad sagą kaszubskiej rodziny, szukał miejsca, które oddałoby kaszubską wieś i hrabiowski dwór – wszystko znalazł w Łężanach na Warmii. Warmińska wieś po małych przeróbkach z powodzeniem zagrała kaszubską a Bajon wraz producentami Olgą Bieniek i Mirosławem Piepką zdobyli – Srebrne Lwy.
Film ma więcej mocnych stron jak znakomity Janusz Gajos w roli króla Kaszubów, zdjęcia Łukasza Gutta czy nagrodzona muzyka Antoniego Komasy-Łazarkiewicza, którego jury doceniło także za muzykę do filmu Wilkołak.
Festiwalowy klimat
Przez kilka dni czerpaliśmy garściami festiwalową atmosferę. Z roku na rok pięknieje bowiem przestrzeń pomiędzy Gdyńskim Centrum Filmowym a Teatrem Muzycznym. Również dzięki współpracy z miastem i Fundacją Legalna Kultura, która od lat sprzeciwia się piractwu, propaguje legalne korzystanie z filmów i muzyki co pośrednio oczywiście wspiera twórców.
https://www.instagram.com/p/Bn6V2LfntCJ/
W trakcie trwania festiwalu nie trzeba wielkich wysiłków by właśnie tutaj trafić na najlepszych polskich aktorów i spotkać się bez problemu z innymi twórcami.
Można na nich trafić w trakcie wywiadów czy też spacerujących z hotelu do Teatru czy Multikina na pokazy filmowe.
Jednak jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy przestrzeń ta zmieni się już w przyszłym roku, ponieważ Multikino znika a jego miejscu w ciągu kilku lat powstanie duży kompleks również z kinami, centrum handlowym i hotelem. Przez te kilka lat część seansów zostanie przeniesiona do sal kinowych w pobliskiej Rivierze.
Plaża i port
Gdy dopisuje pogoda obowiązkowo wyskakujemy na plażę czy do portu jachtowego.
Tu w spokoju można przetrawić filmy i cieszyć się naprawdę pięknymi widokami. Jeśli ktoś nie był to polecamy odwiedziny ORP Błyskawica czy naszego przepięknego żaglowca jakim jest Dar Pomorza.
Obok znajduje się Muzeum Marynarki Wojennej czy gdyńskie Oceanarium. Jest co robić zarówno w piękne dni jak i niepogodę.
Kuchnia w Gdyni
W Gdyni festiwalowej mamy kilka swoich ulubionych i sprawdzonych miejsc. Ich zaletą jest bliskość centrum festiwalowego i… oczywiście znakomita kuchnia. Nie wyobrażamy sobie śniadania bez wizyty w Chwila Moment. Szakszuka to stały punkt programu, podobnie jak rewelacyjnie bajgle.
Ale w tym roku przetestowaliśmy owsianki i jesteśmy zauroczeni. Pewnie większość z Was też by była.
Kolejne bliskie sercu miejsce to Traffic, który ma świetną kuchnię i co odkryliśmy całkiem niedawno – jeszcze lepsze desery. Sprawdźcie sami. Najbliższej i najczęściej popołudniami wpadaliśmy do Tratoria la Fortuna. Świetna włoska kuchnia ale… deser semifredo powalił nas na łopatki.
Jeśli będziecie mieli okazję być w pobliżu wpadnijcie chociażby na kawę i ten rzadki w naszych knajpkach bo dość wymagający w przygotowaniu smakołyk.
Czerwony dywan i Grande Finale czyli mistrzowie w formie
Dla twórców i aktorów to największe święto polskiego kina. Chociaż dzieje się coś niedobrego bo jak przyznał Jan Jakub Kolski odbierając statuetkę – miał przeciek. A to sprawia, że uciekają emocje i napięcie jakie towarzyszy oczekiwaniu na werdykt jury. Ale na pewno pozostaje radość, którą widać na twarzach ekip wchodzących na czerwony dywan i zmierzających do Teatru Muzycznego.
Na pewno to napięcie i oczekiwanie towarzyszyło ekipie Wojciecha Smarzowskiego, twórcy filmu Kler. Filmu oczekiwanego ponieważ poruszający problem, z którym mierzy się kościół katolicki na całym świecie – oprócz polskiego.
Jak na dotychczasową twórczość Smarzowskiego film wstrzemięźliwy w epatowaniu obrazem a jednocześnie zdaniem chyba większości widzów znakomity. Jednak jury od lat nie było łaskawe dla tego reżysera. Ten chyba przyzwyczaił się, że podbija głównie serca widzów a nie wąskiego grona oceniających.
Znikający Klakier
Od lat na Festiwalu przyznawana jest nagroda Złotego Klakiera. To nagroda publiczności, która najdłużej oklaskuje dany film – przyznawana przez publiczne Radio Gdańsk. Po projekcji Kleru wszystko wskazywało na to, że Kler zdobędzie Klakiera. Oklaski trwały ponad 7 minut. Po odsłuchaniu taśmy okazało się, że owacja trwała ponad 11 minut. Prezes Radia wycofał się z przyznawania nagrody tłumacząc to zmianą kolejności wychodzenia artystów. W poprzednich latach przed filmami a tym razem po co miało zaburzyć długość trwania oklasków. Nie przewidział, że dzień później dłuższe owacje zebrał „Jak pies z kotem – Janusza Kondratiuka. Ale klamka zapadła.
Telewizyjna cenzura
Pomijając mocno dyskutowany później w kuluarach werdykt jury, oburzenie wywołało ocenzurowanie wypowiedzi Wojciecha Smarzowskiego. Żartował on, iż liczył na otrzymanie nagrody specjalnej z rąk Prezesa TVP. Absolutnym kuriozum była tajemnicza ręką, która pojawiła się zza kulis w trakcie pojawienia się na scenie wiceministra kultura. W stronę ręki pobiegła prowadząca Małgorzata Kożuchowska, która po chwili wróciła z informacją, że Pan minister ma wystąpienie.
Gdyby nie te żenujące chwile – święto polskiego kina moglibyśmy uznać za udane. Gorąco jednak polecamy, nie słuchajcie co Wam mówią. Sami zobaczcie i przekonajcie się jak świetne jest polskie kino. A nasza osobiste rekomendacje to właśnie wspomniany Kler – Wojciecha Smarzowskiego, Jak Pies z Kotem – Janusza Kondratiuka, Zimna Wojna – Pawła Pawlikowskiego, Kamerdyner – Filipa Bajona, Zabawa, Zabawa – Kingi Dębskiej, Fuga – Agnieszki Smoczyńskiej, Twarz – Małgorzaty Szumowskiej i 7 uczuć – Marka Koterskiego.
Całość werdyktu możecie zobaczyć na stronie FPFF. Przekonajcie się sami w jak dobrej formie są polscy twórcy. Lećcie do kin porównać opisy z rzeczywistością. Zobacz też nasz post: Gdynia – czerwony dywan Festiwalu Filmowego