Spis treści:
Madryt – czym wyróżnia się stolica Hiszpanii?
Cokolwiek by się napisało o Madrycie i tak słowa nie są w stanie oddać rzeczywistości. To miasto po prostu trzeba zobaczyć. Stolica Hiszpanii jest przeurocza, zielona, tętniąca życiem, zapachami i smakami.
My uwielbiamy Madryt wiosną. Rozpędzona przyroda, prezentuje swoje najpiękniejsze oblicze a kolory zieleni i kwiatów są wprost przepiękne ( albo to efekt oczekiwania po polskiej zimie 🙂 ).
Madryt to najwyżej położona stolica Europy, która znajduje się na wysokości 600 m.n p.m. Zresztą z Madrytem związanych jest więcej przedrostków naj… ale o dowiecie się dalej.
Nie ma co czarować, do Madrytu najprościej jest dolecieć tanimi liniami Ryanair. Oczywiście nie są to jedyne połączenia – te oferuje również LOT, Lufthansa, Swiss czy KLM – droższe ale też przy okazji podróż jest dużo dłuższa, bo czasami z przesiadkami.
My wpadliśmy na pomysł, że polecimy rodzinnie na święta Wielkiej Nocy – w końcu to katolicki kraj. Dwie rodziny, w każdej chłopak w wieku gimnazjalnym – zapowiadało się interesująco – brzmiało wręcz jak wyzwanie.
Zielono, ciepło i przesmacznie
W Polsce szału pogodowego nie było, za to w Madrycie cudownie – średnia temperatura 22-25 stopni, słońce, kwitnące drzewa, krzewy, parki pełne kwiatów – po prostu raj, aż serce się śmiało. Do Madrytu dolecieliśmy w nocy. Z góry zaplanowaliśmy, że bierzemy taksówkę i jak najszybciej do celu – wyspać się. Za kurs z licencjonowanym Madrid de Concil zapłacicie 20-30 euro w zależności od pory dnia. Dorotka która jest mistrzynią wyszukiwania ciekawych lokalizacji, znalazła nam apartament w sercu miasta – Smart Rentals Gran Via – z czystym sumieniem można ich polecić, bo po pierwsze mają dobry serwis, czyste, dość nowoczesne pokoje z wifi i wszędzie blisko. A po drugie, nieważne, że byliśmy w środku nocy, czekali, byli punktualni, pomocni i baaardzo życzliwi. Zresztą w Madrycie jeśli jedziecie tak jak my, większą grupą – opcja wzięcia apartamentu wydaje się najbardziej logiczna. W okolicznych knajpkach macie szansę spróbować wszystkich smaków Iberii, sandwicha z chorizo albo…. ogromnym wyborem szynek.
Smaki Hiszpanii
Nawet jeśli ktoś nie jest łasuchem to będzie miał problem by się oprzeć temu co zobaczy i poczuje. Zaczynając od jamon cocido, smakiem przypomina najwyższej jakości polskie szynki lub włoskie prosciutto cotto. Dalej są crudo czyli dojrzewające. Odmiana serrano dojrzewa od 9 do 15 i więcej miesięcy!!! Jednak klasa sama w sobie to jamon iberico z czarnej świni, które żywione są żołędziami, zbożem lub jednym i drugim. Wyobraźcie sobie kanapeczkę z serem kozim, jamon serrano lub iberico i granatem. Mniaaaam. Ślinka mi cieknie na wspomnienie. Chyba zrobiłem się głodny. A Wy? 🙂
Po takim śniadaniu i porządnej kawie, oraz czekoladzie dla młodych mogliśmy ruszać na najmodniejszą i chyba najczęściej odwiedzaną madrycką Calle Gran Via. Szeroka aleja zabudowana jest z rozmachem i można znaleźć przy niej wiele modnych sklepów ale oczywiście obowiązkowy w tym mieście futbolu sklep Realu Madryt. Raj dla facetów kochających piłkę nożną – dla tych mniejszych facetów też :-). Stamtąd można zejść na Plaza Puerta del Sol – tętniący życiem plac na którym znajdziemy ulicznych kuglarzy a obok, masę knajpek i sklepów.
Hiszpański rarytas – churos
Jeśli chcecie sprawić dzieciom i sobie odrobinę radości to koniecznie przejdźcie się Calle Mayor i skręćcie na chwilę w lewo w Calle de Coloreros. Madryt słynie ze swoich churros, a tam znajdziecie najstarszą Chocolateria San Gines – liczącą 122 lata. Oczywiście na miejscu koniecznie trzeba spróbować gorącej czekolady i churros wyglądających jak? No właśnie zacząłem się zastanawiać – chyba jak coś pomiędzy rozciągniętym preclem a grissini tyle że zrobionymi z ciasta ptysiowego – chociaż nazywane są hiszpańskimi pączkami. Wyobraź sobie ciepłe churros, moczone w gorącej, pysznej czekoladzie. Pychaaaa :-). Zresztą Churreri czyli lokali, gdzie się je robi i sprzedaje, znajdziecie sporo ale nie wszędzie churros smakują tak dobrze. Jeśli chcecie by dzieci chętnie zwiedzały i dawały sobie rade z pokonywanymi kilometrami to koniecznie muszą mieć nagrodę w postaci takich punktów programu, które dla nich są obowiązkowe.
Mercado de San Miguel – magiczne delikatesy Madrytu
Pierwszy dzień zwykle robimy rozpoznanie nowego miejsca. Obowiązkowo trzeba przejrzeć okolicę, topografię miasta i oczywiście centrum. Dlatego nasze kroki wiodły do najważniejszego miejsca stolicy Hiszpanii – Plaza Mayor, gdzie w samym jego sercu znajduje się punkt, od którego liczone są w tym kraju wszystkie odległości. Jak zwykle w takich miejscach, na placu głównym – bo tak możemy to przetłumaczyć, jest punkt centralny zbiórek przewodników, o których później, kuglarzy oraz mnóstwo knajp, gdzie cena nie zawsze idzie w parze z jakością. Stamtąd trafiliśmy do słynnego, jednego z najlepszych w Europie – Mercado de San Miguel – coś w rodzaju targowiska i delikatesów – miejsce absolutnie obłędne. Zresztą możecie podejrzeć je na stronie Mercado de San Miguel.
Madryt – specjały Mercado
Jeśli pora nie jest zbyt wczesna na zwiedzanie i degustację, można rozpocząć od lampki szampana z ostrygami czy też znakomitego mohito. Dalej mamy tyle rodzajów tapas, że głowie się nie mieści. Jeśli zamieszkacie w pobliżu – Mercado może być idealnym miejscem na śniadanie lub lunch. Zjecie pysznie i baaaardzo różnorodnie – ryby, owoce morza, hiszpańskie szynki, znakomita paela a do tego są kawy i inne napitki. W znakomitej atmosferze. Tam po prostu jest niebanalnie.
Najedzeni i zrelaksowani mogliśmy ruszyć na dalsze badanie okolicy. Na jednej z uliczek znaleźliśmy Restaurante Botin, najstarszą działającą nieprzerwanie restaurację na świecie, której historię potwierdza wpis do księgi rekordów Guinnessa. Co prawda internet wśród najstarszych wymienia też Piwnicę Świdnicką we Wrocławiu, gdzie jadali Słowacki, Chopin, Wybicki i Goethe. Obok knajpka polecana ze względu na wieczory Flamenco ale głównie robione pod turystów. My mieliśmy swój plan o czym niebawem. Dzień zbliżał się ku końcowi i właściwie każdy podpierając się nosem ze zmęczenia rozglądał się za najbliższą drogą do domu. Kolejne dni miały być jeszcze ciekawsze więc warto było porządnie wypocząć.
Zwiedzanie Madrytu – znakomite FreeWalkingTour
Następnego dnia zaplanowaliśmy zwiedzanie Madrytu w ciekawej formule FreeWalkingTour. To dość nowa forma, znana wciąż wśród nielicznych, gdzie zapisujesz się na zwiedzanie przez stronę internetową i tą samą drogą dostajesz swój bezpłatny voucher. Stawiasz się o wskazanej godzinie i miejscu – w naszym przypadku na Plaza Mayor, na spotkanie z przewodnikiem w wybranym języku. Co ciekawe przewodnicy nie klepią książkowych formułek, ale opowiedzą Wam, gdzie są najciekawsze zabytki, fajne knajpki i kluby, pokazy flamenco, lokalne ciekawostki i tajemnice, jak np. miejsce gdzie zakonnice wypiekają tajemnicze ciasteczka zwane nomen omen Secret Cookies :-). Specjalnie by zaspokoić ciekawość chłopaków a po trosze i naszą wybraliśmy się tam następnego dnia i faktycznie trafiliśmy przez starodawne drzwi i kręte korytarze do miejsce, gdzie przez drewniane obrotowe koło, ktoś podał nam paczuszkę z pysznymi kokosowymi ciasteczkami a tą samą drogą odebrał zapłatę. Również dzięki przewodniczce z FreeWalkingTour zobaczyliśmy ulubiony most Pedro Almodovara, z którego niestety skaczą nieszczęśnicy chcący popełnić samobójstwo. Po drodze trafiliśmy na znakomitą knajpkę z sandwichami, winem i polską kelnerką, zobaczyliśmy stary madrycki ratusz, plac z którego ruszają pielgrzymki do Santiago de Compostella a na koniec podziwialiśmy największy pałac królewski w Europie wraz z ogrodami i muszę Wam przyznać – robi wrażenie.
Madryt – obowiązkowe flamenco
Wieczorem zaplanowaliśmy Cafetin La Quimera, oddaloną od centrum knajpkę, o której dowiedzieliśmy się, że specjalizuje się we flamenco i naprawdę warto to zobaczyć. Przybyliśmy, zasiedliśmy, zamówiliśmy antipasti i wino i zaczęło się. Znakomita kapela, znakomici tancerze, którzy z minuty na minutę rozkręcali się, w powietrzu czuć było napięcie, emocje, magię chwili. Tancerze wirowali, wybijali rytmy, dawali z siebie wszystko. Zobaczyliśmy widowisko naprawdę na wysokim poziomie, tanecznym jak i muzycznym. Było warto niezależnie od odległości.
Zmęczeni ale zadowoleni zakończyliśmy ten wieczór długim spacerem a później równie długimi rozmowami przy winie.
Relaks w mieście ogródów – koniecznie w Parque de El Retiro
Przez pierwsze dni zwykle dajemy sobie ostro popalić, dużo marszów, zwiedzania, szybkie akcje. Dlatego dla relaksu, w Madrycie koniecznie trzeba zaplanować odpoczynek, na który wybraliśmy ogromny park centralny Parque de El Retiro. Można do niego wybrać się metrem, spacerem, rowerem jak kto woli. W parku znajdziemy miejsca do posiedzenia, poleżenia, pozwiedzania, jest wielki staw z wypożyczalnią łodzi, na których można spędzić romantyczne chwile. Jak Wam się już znudzi, to jest to idealne miejsce na start spaceru po muzeach. Niestety dzieci to nie wciągnęło więc wybraliśmy się do Muzeum Numizmatycznego. Można tam prześledzić historię pieniądza w Europie i północnej Afryce. Jeszcze w pełni sił wskoczyliśmy do metra i pojechaliśmy do Plaza de Toros czyli areny do walk z bykami. Monumentalny obiekt robi ogromne wrażenie i mimo wielkich kontrowersji jakie budzi zabijanie byków na arenie, tego typu widowiska wciąż mają w Hiszpanii wielkie rzesze zwolenników. Zgłodniali trafiliśmy stamtąd do centrum i obok Placu Słońca przypadkowo natrafiliśmy na restaurację matadorów, gdzie w szklanych gablotach zobaczyć można było ich stroje a atmosfera wokół nosiła znamiona kultu. Pomijając to zjedliśmy znakomitą paelę, wołowinę i owoce morza.
Madryt – Santiago Bernabeu Stadium
Nawet jeśli nie interesujesz się futbolem nie można sobie wyobrazić by być w Madrycie i nie odwiedzić Santiago Bernabeu Stadium. To stary ale zmodernizowany i rozbudowywany stadion Realu Madryt. Jego widok robi kolosalne wrażenie, jest olbrzymi i nic dziwnego, że mieści ponad 90 tysięcy miejsc siedzących. W latach 50-ych ubiegłego wieku, stadion liczył nawet 120 tys. miejsc z czego 30-ci tys. stojących. Zmieniające się przepisy UEFA ze względów bezpieczeństwa ograniczyły tę liczbę. W dni kiedy nie są rozgrywane mecze, za 19 euro można zwiedzić, muzeum Realu, stadion, szatnie, posiedzieć na miejscach VIP-owskich i fotelach trenerskich a na koniec koniecznie odwiedzić sklep z pamiątkami i strojami. To naprawdę dobrze wydane pieniądze i frajda dla całej rodziny. Bo której z Pań nie podoba się Ronaldo :-). Jednak podpowiem że moim zdaniem lepszy a może inny, ciekawszy wybór gadżetów i strojów znaleźliśmy w pierwszym napotkanym sklepie REAL-u przy Gran Via.
Taki dzień można było zakończyć jedynie jak zwykle pysznym jedzeniem. Kilka dni wcześniej idąc w stronę Gran Via zobaczyliśmy interesujący SteakHouse i postanowiliśmy go sprawdzić. Trafiliśmy w 10-tkę, chłopaki wzięli po hamburgerze z porządnej, sezonowanej wołowiny a my burgery z frytkami i dodatkami. Do tego znakomite sosy i pełnia szczęścia.
Wielkanocny luz w katolickiej Hiszpanii
Wielkanocny wypad do Madrytu powoli dobiegał końca, słoneczne ulice pełne kwitnących drzew nie chciały dać o sobie zapomnieć. Co ciekawe, mimo iż to katolicki naród, nie podchodzi do Świąt Wielkiej Nocy tak ortodoksyjnie jak Polacy. Najbardziej podniośle obchodzony jest Wielki Piątek, wówczas trudno trafić na otwarty lokal. W kolejne dni knajpki, restauracje, wiele sklepów i instytucji jest otwartych bo przecież to idealna pora dla turystów. Zupełnie przypadkiem z powodu strajku kontroli powietrznej we Francji zostaliśmy w Madrycie nieco dłużej i skorzystaliśmy z przejażdżki kolejką górską. Jednak szczerze nie polecam. Widoki żadne, trasa ponad osiedlami mało atrakcyjnych domków i słabą z tej strony, panoramą miasta. Za to niedaleko od kolejki, traficie na Plaza de Espana. Tutaj warto zobaczyć pomnik Don Kichota i jego wiernego giermka Sancho Pansa. To jedna z wielu wizytówek Madrytu.
UPDATE:
Półwysep Iberyjski ma podobny klimat i architekturą. Dlatego polecamy też nasz post: TOP 10 najbardziej instagramowe miejsca Lizbony.
Wspaniali ludzie z ogromną pasją do podróżowania . Miałam okazję być z nimi właśnie w Madrycie. Wpis ten pomógł wrócić wspomnieniami do świetnie spędzonego czasu w doskonałym towarzystwie…
Bardzo dziękujemy. Podróże z Wami to czysta przyjemność. Już nie mogę się doczekać kolejnej wyprawy 🙂
podróż jak marzenie!!! przeżyłeś piękne chwile i to prawda smak spełniania własnych marzeń, szczególnie z dzieciństwa jest bezcenny :)))