Spis treści:
Już od kilku dni chodziła za nami myśl, żeby wziąć rowery, plecak i poszwendać się w okolicach Olsztyna. Warmia – przepiękna, siostrzana kraina Mazur, jest bajkowa a jednocześnie często niedoceniana. Ale nic straconego. Zawsze możecie nadrobić zaległości wpadając tu na weekend bądź dłużej.
I trafiło się. Na takie dni czeka się cały rok. Pełne słońce. Błękit aż razi w oczy. Termometr na rowerze pokazywał 33 st !!!. Powietrze drgało i falowało napędzane promieniami. Jednym słowem – odlot. Obydwoje uwielbiamy takie temperatury. Jednego dnia można naładować wewnętrzne akumulatory na cały tydzień.
Rowerem po Warmii
Mieszkamy w sąsiedztwie Nadleśnictwa Kudypy, które słynie z uroczego arboretum. To naprawdę świetne miejsce na parogodzinny wypad z dziećmi. Ale że nasz młodzieniec woli ganiać za piłką więc podzieliliśmy się. On na Orlik my w drogę. Kudypy mamy praktycznie po sąsiedzku. To jedno z najstarszych nadleśnictw w regionie. które do prawie końca XVIII wieku podlegało Kapitule Warmińskiej, której przewodził m.in. Mikołaj Kopernik.
Na marginesie mało kto wie, że Kopernik oprócz pracy naukowej nad teorią względności, był administratorem dóbr kapitulnych i w 1520 roku bronił zamków warmińskich przed Krzyżakami. Ale dość historycznych wycieczek. Piękny dzień jest po to żeby złapać chill. Ruszyliśmy w stronę Naterek, gdzie znajduje się najładniejsze w tej części Polski pole golfowe ( swoją drogą mamy nadzieję pokazać tę niewątpliwą atrakcję regionu w niedalekiej przyszłości).
Jezioro Naterskie
Mijamy jezioro Naterskie i co…? I taki widok.
Z początkiem maja skończył się okres ochrony na połowy szczupaka. Sympatyczny Pan, siedział na uroczej starej kładce, moczył kija bez większych nadziei na połów.
Bo pogoda wybitnie nie wędkarska ale za to jakie widoki. W takiej sytuacji pozostało nam tylko się przysiąść, oczywiście za pozwoleniem by wspólnie pogapić się w wodę.
Żegnamy się i ruszamy dalej i dosłownie obok, urokliwa warmińska chałupa. Nie sposób się przy niej nie zatrzymać.
Zresztą na Warmii, na której niestety Warmiaków pozostało już naprawdę niewielu ( nowa powojenna władza zrobiła swoje ), gdzie się nie ruszyć to można spotkać przepiękne, charakterystyczne domy. To one i kapliczki tworzą niepowtarzalny klimat tego miejsca.
Pasjonatów nie brakuje
Kolejne miejsce, na które trafiliśmy na naszej drodze znaliśmy ale nigdy nie przyglądaliśmy mu się uważnie. To prywatna kolekcja maszyn rolniczych, pasja jednego z mieszkańców podolsztyńskiej wsi. Dziś nie spiesząc się mogliśmy pooglądać te cuda.
Obok stodoły odkryliśmy maszynę parową -wyglądem przypominała ciągnik i chyba nim jest. Niesamowity klasyk.
Po drodze przekonaliśmy się, że bobry, które wciąż są pod ochroną mają się bardzo dobrze i jest ich coraz więcej. Oczywiście zobaczenie bobrów w środku dnia graniczy z cudem ale ślady ich obecności są mocno widoczne.
Upał się wzmagał i nie pozostało nam nic innego jak wygodnie rozłożyć się w stokrotkach.
Polecamy też nasz nowszy tekst: