Seebloggers Łódź – pierwszy raz byliśmy na tak dużej konferencji influencerów i odczuwaliśmy wręcz podniecenie sytuacją. Ogromne tempo, masa warsztatów i ciągłe dylematy co jeszcze zobaczyć, gdzie pójść, z kim porozmawiać. Kolorowy zawrót głowy. I to wszystko tylko w dwa dni w przepięknej scenerii EC1 czyli zabytkowej elektrociepłowni, która jest obecnie jednym z najpopularniejszych w Łodzi miejsc twórczych.
Trzeba przyznać, że co jak co ale napięcie to oni umieją budować. Najpierw kilka miesięcy maili, zapowiedzi, rejestracja, potwierdzenie a później ten najważniejszy moment czyli zapisy na spotkania i warsztaty. Rozpoczęło się o 20.00, nie wszyscy dostali linki co skutkowało narzekaniem a trzy minuty później sytuacja wyjaśniona. Udało się zapisać na pięć warsztatów z czego część nie do końca szczęśliwie. I to jest chyba jeden z najważniejszych punktów do poprawienia.
Spis treści:
Jedziemy na Seeblogers Łódź
I jak zwykle zapisy swoje a życie swoje. Przyjeżdżamy pod EC1 czyli pięknie odrestaurowany budynek najstarszej elektrociepłowni w Łodzi, który jest obecnie miejscem twórczego zamieszania i odbieramy nasze identyfikatory.
Zanim jednak trafiliśmy na warsztaty, trafiliśmy na Głodnego Świata czyli Filipa Turowskiego.
Chwilę później byliśmy na pierwszych warsztatach gdzie Dorotka była zapisana a Jarek nie. No i pojawiła się pierwsza refleksja. Podobnie jak w teatrze, niezależnie od tego czy mamy bilet czy nie warto przyjść i być tam gdzie się chce bo ludzie jak to ludzie – zapisują się a później nie przychodzą. Oczywiście były wolne miejsca, oczywiście mogliśmy wejść i w spokoju wysłuchać interesujących nas warsztatów.
Po warsztatach kolejne super spotkanie. Nasze wirtualne koleżanki Monia czyli ParisByMoni oraz Karolina czyli Kinka. Super towarzystwo z najlepszego blogowego szkolenia ever – Masterclass Blogger&Bussines stworzonego przez Jason Hunta. Gdyby nie to szkolenie nic byśmy nie wiedzieli o blogosferze i tworzeniu. A teraz przynajmniej wiemy czego nie wiemy :), no może trochę więcej.
Co nas zaciekawiło?
Jeszcze przed wyjazdem mieliśmy dość precyzyjny plan gdzie i co zobaczyć oraz jakie warsztaty odwiedzić. Zaczęliśmy od świetnej prezentacji Huberta Wydrycha o tym jak nas widzą reklamodawcy. Ale w miarę jak się rozkręcało, również my się rozkręcaliśmy. I tak trafiliśmy na wartościowe warsztaty foto z Sandrą Kubicką poświęcone sztuce prezentowania ubrań i dodatków.
Bo przecież z jednej strony wiadomo, że krajobrazy i miasta w podróży muszą być ale przede wszystkim liczy się człowiek. A jeśli potrafimy go dobrze pokazać w miejskiej scenerii zainteresowanie murowane.
Odpuściliśmy ulubioną Marię Bończyk, bo katusze logopedyczne mamy za sobą i warsztat trudnej sztuki mówienia chyba po latach pracy w tv nieźle opanowany. Ciekawiły nas warsztaty fotografii flatlay z Jakubem Kaźmierczakiem, ambasadorem Olympusa, który świetnie wyłuszczał zasady, kompozycje kolorystyczne, układ. Teraz pozostało już tylko… albo aż trenować.
Ostrzyliśmy sobie zęby na kolejne fotowarsztaty – jak dobrze wyglądać na zdjęciach miasta, ale zaczęło padać, zrobiło się chłodno i zaczęliśmy walczyć ze spadającym ciśnieniem i chłodem. Jednak Dorotka nie jest z cukru i dała radę 🙂
a dodatkowo świetnie zapozowała koleżanka z bloga www.elfkras.com i mieliśmy komplet fajnych zdjęć.
Co nas jeszcze kręci?
No oczywiście, że kręci nas kręcenie wideo. Ten rok zaczęliśmy z przytupem od systematycznej pracy na naszym kanale na YT, na który serdecznie zapraszamy, nie tylko, żeby zobaczyć filmowe impresje z naszych podróży ale też coraz częściej pojawiające się #vlogi. Plan, którego się trzymamy to nowy film co dwa tygodnie, w niedzielę około 17.00. Jeśli uda nam się publikować częściej oczywiście o tym powiemy. A tymczasem wpadnijcie na Youtube Szalone Walizki, zasubskrypujcie kanał, dzięki czemu o każdym nowym filmie będzie informowani na bieżąco. A propos Youtuba to byliśmy na świetnych warsztatach z Basią Leśniewską, z sekcji polskiej Youtube’a z Londynu.
Przekazała masę ciekawostek o nowinkach YT oraz sposobach budowania społeczności.
Zakwaterowanie, jedzenie i gala
Wariackie tempo trwało. Popędziliśmy zatem na Piotrkowską 120 gdzie znajdują się Good Time – apartamentowiec z klimatem starej Łodzi.
Świetna lokalizacja z ładnymi pokojami za rozsądną cenę. Godne polecenia.
Ale największa atrakcja jest tuż obok. Rewelacyjna włoska knajpka Otwarte Drzwi, która urzeka prostotą i wyobraźnią kucharzy. Dość powiedzieć, że powaliło nas czarne tagiatelle z krewetkami
oraz pyszne papardelle z polędwiczkami wieprzowymi i szparagami. Jeśli będziemy jeszcze raz w Łodzi na pewno wrócimy.
A wieczorem…
Gala #Hasztagi Roku. Wielu a szczególnie nominowani czekało na nią z niecierpliwością.
My trochę mniej bo to jesteśmy blogową młodzieżą ale w przyszłości kto wie…?:) Ale najlepsze z tego wszystkiego okazały się wieczorne Polaków rozmowy w okolicach baru. Mało nas było, blogerów podróżniczych więc nastąpiło naturalne przyciąganie.
Travelover, Szpilki w Plecaku, Robimy Podróże oraz przesympatycznego Podziaranego Tatę.
Całkiem sporo jak na niewielką grupę podróżników bo jak zauważyliśmy na SeeBloggers, królował lifestyle i youtuberzy. I to chyba najcenniejsze co można wynieść z takich spotkań – kontakty z fajnymi ludźmi, pozytywnie zakręconymi i do tego dzielącymi wspólną pasję – poznawanie świata. Nieważne gdzie podróżujemy i jak bo ważniejsze od tego jest po co. I o tym zawsze warto pogadać.
Jak to się kończy?
Ostatni dzień to właściwie w dużej części powtórka tego co było pierwszego dnia. Nadrabiamy więc zaległości, które uciekły nam wcześniej. M.in. jak stworzyć najbardziej błyszczący profil na Insta z marką Artellioni.
Bo takiej nauki nigdy za wiele o czym przekonała się Dorotka, gdy jej kompozycja w szarościach zdobyła uznanie dziewczyn z PicaPica.
Ale poza wszystkim nie mogliśmy się nagadać więc dokończyliśmy tematy rozpoczęte dzień wcześniej, ustaliliśmy spotkania w dalszej przyszłości i z głową pełną wrażeń i przemyśleń mogliśmy udać się w drogę powrotną. Pomijając zawrotne tempo, dość krótkie, warsztaty, które mogłyby wydawać się nieco powierzchowne dla nas Seebloggers było bardzo owocne. Ludzie i inspiracje to chyba najcenniejsze co można wywieźć z takich miejsc.
Nie mówiąc o możliwości własnoręcznego pomalowania ekotorby.
Czy kolejnego spotkania z uwielbianym Jurkiem Owsiakiem. Bo jak nie uwielbiać gościa, dzięki któremu żyje Twoje dziecko? Przecież…
Jeśli spodobał Ci się post o Seebloggers Łódź udostępnij go – może komuś również się spodoba. Pozdrawiamy Dorota i Jarka.
Cudownie było Was spotkać „w realu”, teraz mam jeszcze większą ochotę wpadać na kolejne konferencje! Czekam na wizytę Szalonych Walizek w Paryżu ❤️
Monika, Ciebie również. Bardzo się cieszymy, że znamy się już nie tylko z sieci. Wiedzieliśmy, że fajne dziewczyny. Wiesz, że w końcu wpiszemy Paryż na listę kierunków bo tak ciągle jakieś dziwne się pojawiały 🙂
Bardzo lubię te wszystkie blogowe konferencje. Mam nadzieję, że w przyszłym roku pojadę na więcej z nich 🙂 Wygląda na to, że See Bloggers było udane!
My też mamy nadzieję spotkać się na żywo. Lubimy Cię czytać i oglądać w sieci ale to nie to samo :). SeeBloggers było bardzo udane. Mamy nadzieję, że do zobaczenia na jakiejś kolejnej imprezie. Buziaki. Miłego dnia
Dzięki za Twoją obecność na prelekcji <3
Pozdrawiam!
Było super. Dynamicznie ale bardzo merytorycznie. Ciekawie. Dużo cennej wiedzy. Dzięki. Pozdrawiamy
fajny wpis
Dzięki, na szybko ale podobało nam się w Łodzi a na Seebloggers było po prostu ciekawie
[…] Seebloggers […]