Do niedawna odpowiedź na to pytanie wydawała się oczywista – NIE. Ale życie nie lubi prostych rozwiązań. Opisywaliśmy już przepiękne Obserwatorium Astronomiczne w Truszczynach. Teraz czas na wisienkę na torcie. Obok obserwatorium powstaje Winnica Copernicus i to ona skradła nam serce…dzięki pasji możliwe jest bowiem winobranie w północnej Polsce.
Północna Polska wydaje się nieoczywista w produkcji wina, tak jak Polska jest nieoczywista w tej samej dziedzinie. Tradycje winiarskie w Polsce sięgają jednak tysiąca lat wstecz i są związane z przyjęciem chrześcijaństwa i oczywistym zapotrzebowaniem na wino… liturgiczne. Nasze główne winiarskie regiony już wtedy, tak i teraz to okolice Zielonej Góry, Małopolska, Podkarpacie i Dolny Śląsk. Tak gdzie bliżej południa, więcej słońca i ciepłych dni w roku.
Spis treści:
Winnica Copernicus
Około 2010 w głowie Roberta Szaja – dyrektora Fundacji Nicolaus Copernicus zrodził się pomysł by obok Obserwatorium powstała winnica sławiąca wielkiego polskiego astronoma. Pierwsze lata poświęcił na przygotowanie gruntu, wybór odmian sadzonek i testy co najlepiej udaje się w kapryśnej Polsce północnej.
Powstawanie to chyba najlepsze określenie. W tej części Polski właściwy wybór odmian i szczepów najlepiej sprawdzających się w miejscu gdzie jest mało słońca a wilgotność przekracza wszelkie normy zdrowego rozsądku to prawie jak wygrana na loterii. To zadanie dla cierpliwych, pasjonatów lub szaleńców. Winiarze muszą mieć wszystkiego po trosze, by nie załamać się gdy przychodzi fatalny rok jak A.D. 2017 deszcze i pleśń niszczą uprawy i potrafią kilkukrotnie ograniczyć zbiory.
W winnicy pojawiło się ponad dwadzieścia odmian winogron białych i czerwonych. Odmiany mniej popularne ale wybierane tak by radziły sobie w trudnym miejscu. Z białych np. Aurora, Jutrzenka, Seyval Blanc, Praire Star, St. Pepin i Solaris.
Czerwone to m.in. czerwone Regent, Rondo, Leon Millot, Marechal Foch, St. Croix, Abudance
Winobranie w północnej Polsce
W tym roku właściwe wybranie momentu winobrania nie było proste. Wyglądało to raczej jak łapanie kawałka dnia ze słońcem, pomiędzy tygodniami deszczu. W całej akcji chodzi bowiem o to, że grona muszą obeschnąć by można było przystąpić do zbiorów. W końcu trafiliśmy – szybka decyzja i pojechaliśmy.
Droga na winobranie zajęła nam duuuuużo czasu, bo „złota polska jesień” dała o sobie znać i mieniła się wszystkimi kolorami tęczy.
Na miejscu od razu praca bo w słoneczne popołudnie nie można było zmarnować ani minuty. Co prawda pracy w tym roku nie było wiele, bo deszcze oraz pleśń i szkodniki zrobiły swoje i zbiory były chyba nawet dziesięciokrotnie mniejsze niż rok temu.
Najważniejsze jest wino czyli jak to się robi?
Wyobrażenie przeciętnego Kowalskiego o winogronach jest takie, że mają być duże, słodkie, bez pestek i najlepiej bez jednej plamki. Ale takie rzeczy tylko w Erze. Rzeczywistość jest trochę inna. W zależności od roku winne krzaki rodzą w Polsce średniej wielkości owoce o zawartości cukru około 20 czasem więcej – % Brixa – skali, która określa kilogramy cukru w hektolitrze moszczu.
To jeden z podstawowych parametrów określających wino
oczywiście oprócz takich drobiazgów, jak aromat, nasłonecznienie, jakość podłoża i ewentualne mieszanki jakie później z niego powstają. Następnie winogrona trafiają do maszyny, która dość precyzyjnie oddziela grona od szypułek a jednocześnie tworzy moszcz, z którego później powstaje wino.
Oczywiście w małej winnicy po mechanicznym oddzieleniu dobrze jest wybrać te kawałki, które pozostały w moszczu, ponieważ będą one opóźniały proces fermentacji.
Moszcz trafia najpierw do pojemników, skąd bierze się próbkę by zbadać refraktometrem poziom cukru w skali Brixa.
Później kolejna próba dokładniejszym przyrządem…
Jeden z najważniejszych procesów w produkcji to siarkowanie moszczu. Nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, że znakomita większość win na rynku ma dodatki związków siarki, które chronią je przed rozwojem fermentacji w niewłaściwym kierunku. Oczywiście są na rynku wina Organic – ale nie dałbym sobie uciąć ręki zakładając się co do faktycznego procesu ich produkcji. W polskich warunkach do win dodaje się również odrobinę drożdży, które po namnożeniu poprawiają proces fermentacji a później produkcji wina.
Co istotne wszelkie dodatki powinno się rozrabiać w winnym moszczu. A później… pozostaje to co najlepsze czyli właściwa produkcja wina, dojrzewanie filtracja etc. Ale to dłuuuugi proces dla cierpliwych.
Po owocach, pardon – po winie ich poznacie 🙂
Po tym co widzieliśmy w niejednej winnicy a szczególnie w polskich wiemy, że winiarze muszą mieć cholernie dużo cierpliwości i wytrwałości a także sztuki przewidywania i radzenia sobie ze zmiennym szczęściem. Nie będziemy ściemniać. Wiecie sami jak smakują polskie wina w porównaniu do włoskich, hiszpańskich, francuskich. Wypadamy nie najlepiej. Ale próbki z Copernicusa zaskoczyły nas pozytywnie.
Mieliśmy to szczęście, że mogliśmy sprawdzić co powstaje w Winnicy Copernicus i naprawdę dobrze wróży to przyszłości tego miejsca. Wina nie robią się same a zależą w dużej mierze od winemakera, który o nie dba i mądrze wybiera co, kiedy i jak produkować. Do dziś wspominamy ubiegłoroczny, jednoszczepowy Regent, który z ręką na sercu był bardzo udany.
Faza testów w Winnicy Copernicus wydaje się być zamknięta. Próby produkcji win zarówno białych jak i czerwonych trwają i z roku na roku będą dawały coraz lepsze efekty. Sprawa jest prosta. Winnica dojrzewa, doświadczenie dbającego o nią Roberta Szaja rośnie co zapowiada naprawdę ciekawe efekty w przyszłości. Musimy jedynie uzbroić się w cierpliwość :). No ale przecież ludziom kochającym wino go nie brakuje, bo gdzie mamy się spieszyć.
Jeśli w przyszłości będzie planować wyjazd na obserwacje gwieździstego nieba lub któreś z wydarzeń organizowanych przez Obserwatorium Astronomiczne w Truszczynach zainteresujcie się tym co dzieje się wokół. W najbliższych latach winnica powinna prezentować się coraz piękniej.
Spodobał Ci się artykuł? Udostępnij go, może komuś też się spodoba. Za lajki i komentarze dziękujemy – Dorota i Jarek. O obserwatorium astronomicznym w Truszczynach możesz poczytać w artykule: Warmia – Chillout pod Gwiazdami.
Uwielbiam takie miejsca, gdzie ludzie z pasją tworzą smaczne dla podniebienia trunki.
Ania, to niewiarygodne ale na północy też można. Gdybyśmy nie sprawdzili to byśmy nie wiedzieli. A do tego fajne obserwatorium
Świetne nowiny 🙂 Ciekawostka warta medalu! Już niedługo nie tylko Francja, Wlochy I Argentyna beda potęgą win, ale rownież my 🙂 w co gorąco wierzę.
Ewelina. Wina z północnej Polski to na razie loteria zależna od pogody. Ale naprawdę bez ściemniania, ten Regent jednoszczepowy był znakomity. Pozytywne zaskoczenie. Potęgą raczej nie będziemy ale ciekawą odmianą :). Pozdrowienia 🙂
Uwielbiam to co robi Pan Robert, to wszystko co tworzy jest niesamowite, oby tak dalej!
Bo najważniejsza w życiu jest pasja a on ją ma. Racja