Spis treści:
Palau – poradnik jak wynająć prywatne auto
Na Palau wynajem samochodu to nie bułka z masłem. W niedzielę wypożyczalnie nie działają więc trzeba sobie radzić inaczej. Jak o tym dowiesz się z naszego posta
Każdy kraj, miejsce, wyspa ma również swoje lokalne firmy i lokalne zwyczaje.
Na Palau wykonaliśmy jednak chyba numer życia. Kilka dni po przylocie wpadliśmy na pomysł, że następnego dnia bierzemy auto i jedziemy z Koror na objazd wyspy a właściwie wysepek połączonych mostami i jedną main road. Rankiem wstaliśmy i poszliśmy w miasto szukać wypożyczalni. Pierwszy napotkany kierowca przypomniał nam, że dziś niedziela i z wypożyczeniem będzie problem.
Masakra – pomyśleliśmy. Tym bardziej, że umówiliśmy się, że zabierzemy ze sobą, przemiłego młodego podróżnika Huberta Pleskota, który obiecał nam, że pomoże na następny dzień wypożyczyć w dobrej cenie motorówkę, żeby popłynąć na Milky Way, Long Beach i inne wspaniałe miejsca, które koniecznie trzeba zobaczyć na Palau. W poszukiwaniu wypożyczalni ja poszedłem w jedną stronę Koror a dziewczyny (bo zwykle podróżujemy we trójkę) w drugą. Po jakimś czasie gdy okazało się, że nic nie można znaleźć wróciłem i zobaczyłem, że dziewczyny negocjują z jakimś kierowcą na parkingu czy może nam pomóc? Przemiły gość – chyba jak większość mieszkańców Koror – zaczął dzwonić po znajomych by sprawdzić co da się zrobić. Minuty mijały, zbliżała się umówiona 8.15 a my dalej bez auta. Niestety wypożyczalnie były pozamykane i nic nie wskazywało, że coś uda się znaleźć.
Hubert podpowiedział nam (co za obrotny facet :-)), że można szukać prywatnych wypożyczeń. Nie dopuszczaliśmy jeszcze tej myśli do siebie ale jednak w miarę upływu czasu ruszyliśmy główną drogą na północ by szukać właśnie takiej, nadarzającej się okazji.
Życie przynosi rozwiązania
Rozglądając się na lewo i prawo nagle zauważyliśmy remontującą się tajską knajpkę (jak się okazało, świeżo przed otwarciem) i jej sympatyczną właścicielkę. Gdy wysłuchała naszej opowieści chwyciła za książkę telefoniczną i zrobiła to samo co napotkany wcześniej na parkingu gość. Obdzwoniła lokalne wypożyczalnie. Jednak większość była zamknięta a otwarte, z uwagi na niedzielę i niewielką konkurencję oferowały ceny – delikatnie mówiąc nieludzkie. Cóż prawo wyspy, gdzie rządzi podaż i popyt. Nagle Dorotka wpadła na pomysł by zapytać szefa ekipy remontującej lokal naszej sympatycznej wybawczyni czy wypożyczy nam auto za 30 dolarów. Do negocjacji ruszyła Małgorzata :-). Początkowo lekko osłupiały budowlaniec, myślał, słuchał aż zgodził się. Gdy przyszła chwila otrzeźwienia, poprosił byśmy pokazali paszporty i zostawili informację o hotelu w jakim mieszkamy (na Koror jest ich niewiele ponad 20-a).
Po formalnościach, rozliczeniu z góry, dał nam kluczyki, zabrał swoje ubrania i narzędzia budowlane i co nieco ogarnął lekki nieład w aucie. Nissan miał na szczęście klimę, elektryczne szyby, które działały jak się później okazało wedle własnego uznania i tak mało mocy w silniku, że jadąc pod górkę zwalniał prawie do 40 km/h. Ale jechał :-). Umówiliśmy się na powrót pomiędzy 17-ą a 18-ą gdy robotnicy skończą pracę.
Palau wynajem samochodu – ruszamy autem pożyczonym od budowlańców …
Po przejechaniu paru tysięcy kilometrów w lewostronnym ruchu RPA, kilkadziesiąt kilometrów po Koror nie robiło już na nas wrażenia, podobnie jak wspomniana szyba, która po przyjeździe do rzeki krokodyli, zbuntowała się i długo nie chciała się zamknąć.
Pożyczonym od ekipy budowlanej autem dojechaliśmy do wspomnianej rzeki krokodyli. Żyją tam jedne z niewielu na świecie gadów, które żerują w słonych wodach oceanicznych (większość rzek wewnątrz Koror to tak naprawdę kanały, przez które wpływa woda z oceanu, wyjątek stanowią dopływy wodospadów). Krokodyle skakały do podwieszonych na wędce z kija i drutu – kawałków kurczaków. Jednak większą atrakcję dla grupy chińskich turystów, która wsiadła razem z nami na statek, byliśmy my – biali. Fotografowali się z nami jak z przysłowiowym „misiem na Krupówkach”.
Później pojechaliśmy do Pałacu Prezydenckiego, gdzie mimo niedzieli weszliśmy do środka by zobaczyć polską flagę !!!. Okazało się, że znów mieliśmy farta bo jakiś ważny palauski oficjel zamówił się tego dnia na wizytę i czekała na niego ochrona, która przy okazji wpuściła nas do środka na chwilę zwiedzania.
Stamtąd dojechaliśmy do dużego wodospadu, do którego wiedzie kręta droga przez dość bujny las i koryto rzeki. Ale naprawdę było warto. Widoki rewelacyjne a woda o dziwo, była ciepła.
Po zatankowaniu wróciliśmy zgodnie z umową przed 18-ą.
Grunt to życzliwość
Zresztą później doszliśmy do wniosku, że pożyczenie auta od osoby prywatnej na wyspach takich jak Koror to żaden problem. Kradzież nie wchodzi w rachubę a jedynie wypadek. Jednak kierowcy na Koro jeżdżą bardzo bezpiecznie. Średnia prędkość w mieście to 40 km/h a poza miastem około 70 km/h.
Widać było, że chyba wszystko było ok, bo sympatyczną właścicielkę tajskiej knajpki spotykaliśmy jeszcze kilkukrotnie w różnych miejscach wyspy i zawsze znajdowała czas by uciąć miłą pogawędkę o wszystkim i niczym. Przy okazji dowiedzieliśmy, że wcześniej prowadziła lokal w innym miejscu. Jednak dostała wypowiedzenie ponieważ właśnie tam powstanie pierwszy na Koror sieciowy – amerykański Hilton a ona musiała sobie poszukać innego miejsca na swój biznes.
Jednak ona była zadowolona ze swojego losu i z uśmiechem witała nas każdego dnia. Dało nam to wiele do myślenia. Jak daleko trzeba pojechać, żeby dostrzec banalne prawdy o tym co jest ważne każdego dnia.
Jeśli spodobała Ci się nasza relacja, zostaw proszę komentarz lub swoją ocenę. Jesteśmy za nią bardzo wdzięczni. Dzięki temu wiemy, że nie piszemy tylko dla siebie ale dla Was :), miłośników podróży i ciekawych historii.
Jeśli spodobała Ci się ta historia, polecamy tekst – Palau – 3xM – Mikronezja, Marihuana, Moc a także Nurkowanie na Palau, które jest jedną z największych atrakcji archipelagu oraz film z naszego nurkowania na Palau.
Film z Palau
Zapraszamy też na jeden z naszych pierwszych filmów w blogowej przygodzie.
[…] Wynajem samochodu na Palau […]