Co mogą robić artyści za żelazną kurtyną, odcięci od świata, wymiany myśli, poglądów, trendów? Mogą wykształcić swój niepowtarzalny styl. Taki jaki narodził się na Kubie.
Można rzec – każdy ma swoją Kubę na jaką zasłużył. Nieraz słyszymy narzekanie na Kubę, że brudno, że słabo, że jedzenie nie takie a w ogóle to do bani. I co? I oczywiście częściowo to prawda, ale myślisz, że gdy w Polsce była komuna było dużo lepiej?
Prawda, że w wielu miejscach stopień zniszczeń jest dramatyczny ale to przeżywa każdy kraj po komunistycznej terapii budowania idealnego, szczęśliwego państwa i narodu. Ale Kubańczycy znaleźli swoje światy równoległe.
Kuba street art
Pomijając wszystko jeśli szukasz motywacji by zobaczyć Kubę to tym powodem może być sztuka. I to sztuka przez duże S. Oczywiście podobnie jak u nas byli artyści na usługach państwa. Stąd wszechobecne portrety El Che – czyli Che Guevara.
Malarstwo i wszelkie sztuki wizualne to na pewno przebogaty dorobek kulturalny Kuby. Sztuka współczesna i współcześni artyści z powodów politycznych przebijali się przez lata na arenie międzynarodowej ale… właśnie współczesna sztuka zyskała uznanie, szczególnie po pojawieniu się w latach 80-ych silnej generacji młodych twórców, którzy przebili się na scenie latynoamerykańskiej.
Co ciekawe Kubańczycy pokochali tę formę sztuki również jako sztuki użytkowej zamiast obrzydliwych banerów i plastikowych tablic jakie często widzimy wokół siebie.
Dzisiaj na prace wielu współczesnych kubańskich artystów można trafić w najlepszych na świecie muzeach i galeriach sztuki. Gdy przyjeżdżasz na Kubę pierwsze co rzuca się w oczy to oczywiście kultowe amerykańskie samochody ale gdy już Ci się opatrzą zaczynasz zauważać więcej i więcej.
Cafe O’Reilly i MOMA
Nasza osobista przygoda ze sztuką kubańską rozpoczęła się w Cafe O’Reilly – najstarszej palarni kawy w Hawanie o której już wspominaliśmy w poradniku Kuba na Własną Rękę. Przechodziliśmy obok i zobaczyliśmy uśmiechniętego człowieka z cygarem.
Na widok aparatu pokazał przód i tył swoich ogrodniczek ozdobionych obrazami w niepowtarzalnym kubańskim stylu, gdzie królują amorficzne twarze i niesamowite oczy.
Co ciekawe na obrazach zobaczyliśmy, że gość nazywał się MOMA, tak jak słynna nowojorska galeria sztuki czyli Museum of Modern Art.
Oczywiście była sesja zdjęciowa, negocjacje bo hipnotyzujące oczy bardzo nam się spodobały. A później pożegnanie i w drogę.
Ale te oczy i twarze widzieliśmy już wszędzie, począwszy od galerii po budynki i rumowiska. Im uważniej rozglądaliśmy się dookoła tym więcej zauważaliśmy, również to, że sztuka pojawia się w najmniej oczekiwanych miejscach, w ruinach i zniszczonych podwórkach.
Yulier p15
Tym sposobem trafiliśmy na pierwszego ze znanych kubańskich artystów street artu- Yulier P15 czyli Yulier Rodriguez.
Gdy pytaliśmy mieszkańców Hawany co oznaczają murale, czy mają jakieś głębsze przesłanie, najczęściej słyszeliśmy, że to sztuka. Ale na pierwszy rzut oka widać, że to nie jest jakaś tam zwykła sztuka. Że w tym wszystkim jest drugie dno i w Hawana Times znaleźliśmy potwierdzenie tych przypuszczeń.
Dowiedzieliśmy się, że Yulier jest samoukiem, próbował dostać się do Akademii Sztuk Pięknych San Alejandro ale nie udało mu się. Dlatego trafił na ulicę i przejmuje sporą część miejskiego krajobrazu. Jego prace często zawierają kpinę, parodię ale również starają się dyskutować z kubańską rzeczywistością. Jak mówi sam Yulier są jednak na tyle niejednoznaczne, że policja daje mu spokój nie czepia się. Jego prace rzuciły się w oczy najbardziej na Pascae del Prado wiodącej na Malecon.
A mieszkańcy kochają to, że ozdabia szare ściany i zaułki.
Jedyne na co cierpi to brak materiałów, którymi mógłby wyrazić wszystko co kłębi się w głowie i sercu. Więcej o Yulier Rodriguez możecie poczytać Hawana Times. Możecie go też obserwować na Insta, gdzie jest aktywny i dość często się udziela: Yulier Insta. Dowiedzieliśmy się, że Hawanę regularnie odwiedzają m.in. amerykańscy artyści i wciąż ozdabiają jej zniszczone uliczki i budynki nowymi pracami.
Kolejny znany to Pablo Kalaka, na którego prace również trafiliśmy przypadkiem a możecie odnaleźć go także na Insta bo to artysta świadomy siły społeczności: Pablo Kalaka Insta
Ulice Hawany – galeria street art
Spacerując całymi dniami w uliczkach trafialiśmy ciągle na masę ciekawego graffiti.
Czasem wystarczyło zajrzeć na zrujnowane podwórka, gdzie chętnie zaglądają streeterzy.
Ale i tak jedne z najlepszych murali mieliśmy pod samym nosem czyli tuż obok wieżowca gdzie mieszkaliśmy.
Znajdowały się na ulicy San Francisco, tuż obok skrzyżowania z San Rafael.
Codziennie w drodze po pieczywo zachodziliśmy by popatrzeć na te niesamowite oczy, oraz barwy.
Codziennie też odkrywaliśmy nowe elementy i ukryte dla oka w pierwszym momencie – detale.
Dlatego jeśli planujesz pobyt w Hawanie i ogólnie na Kubie, nie spiesz się.
Sprawdź najpierw na Insta po geolokalizacji czy w Twoim otoczeniu nie ma przypadkiem ciekawych murali.
W Hawanie wiadomo, że jest ich mnóstwo dlatego spacerując ulicami rozglądaj się uważnie również w zniszczonych podwórkach. Na pewno trafisz na Yuliera i jemu podobnych. Udanego zwiedzania.
Lubisz ten rodzaj sztuki? To poczytaj post: Murale – 5 miast – nieobiektywny ranking
Jeśli spodobał Ci się ten post udostępnij go – może przyda się innym. Jeśli zostawisz lajka, komentarz lub własne spostrzeżenia będziemy bardzo wdzięczni. W końcu uczymy się świata również dzięki Tobie – Dorota i Jarek.
chociaż nie przepadam za street art to muszę przyznać, że ten do mnie przemawia 😉
To dopiero w Izraelu nas zaskoczyło. Napiszemy niebawem. Ale kubański street art jest ciekawy bo rozwinął się w zamknięciu więc żadne światowe trendy i modne style go nie tknęły. Tak naprawdę każdy powód jest dobry, żeby podróżować. Pozdrowienia
[…] Kuba street art […]
[…] Kuba Street Art – najlepszy powód by tam pojechać […]