Był grudzień 2016. W naszym życiu nastąpiły kolosalne zmiany. Rozstanie z jedną pracą, nowa na horyzoncie. Dorotka została – Trenerem Makijażu Permanentnego, bo po prostu jest w tym rewelacyjna. A obydwoje rzuciliśmy się w coś, czego skutków nie przewidywaliśmy. Rozpoczęliśmy tworzenie bloga. Płakanie rzewnymi łzami za tym co minęło byłoby śmieszne, bo nowe nadchodziło wieeeelkimi krokami.
Ale czy to tak wiele by mówić o powodach do zadowolenia? Kompletnie nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego jakie to poczyni zmiany w naszym życiu. Bo przecież do tej pory podróżowaliśmy, poznawaliśmy świat, czasem po prostu beztrosko leniuchowaliśmy na jednej z bajecznych plaż. Kochaliśmy podróże, bo one zawsze uczyły nas czegoś nowego. Ale tak niezobowiązująco. I zawsze poznawaliśmy w podróży masę ciekawych osób.
Wiele z tych kontaktów utrzymujemy do dziś, bo kto kocha świat ten kocha ludzi, więc zawsze było nam z Wami po drodze. Mieliśmy wspólne tematy do przegadania, wspólne troski, problemy dnia codziennego.
Spis treści:
Szalony rok na Walizkach
Ale wszystko to był pikuś – Pan Pikuś. Bo blog wymusił na nas kompletnie inną organizację czasu, życia i pracy. Przez ten rok w każdej z podróży byliśmy bardziej skupieni niż zwykle – bardziej wyczuleni na otoczenie.
Będąc w Mikronezji już wiedzieliśmy, że będziemy blogowali ale nie wiedzieliśmy, nie sądziliśmy, że to nie jest bułka z masłem. Że na starcie to podwójny wysiłek dla takich leszczy jak my, którzy o blogowaniu niewiele wiedzieli i wszystkiego musieli uczyć się od początku. Cóż – trzeba to sobie powiedzieć otwarcie – że siedząc w jednym miejscu można zardzewieć i błogostan złudnej siły telewizji rozleniwia. Ale… chociaż telewizja tradycyjna to jeszcze nie relikt przeszłości to w takiej formie jak dziś jej lata są policzone a karty rozdaje sieć. Najlepszy przykład to Netflix, Showmax, appki NC+Go i HBO Go. Więcej nie ma co wymieniać. Ale dość dyrdymałów o telewizji – miało być o blogu.
Czy było warto?
Czy zaledwie po roku blogowania czas na takie rozważania? Ale kiedy jak nie teraz – robiąc porządki i rachunek sumienia gdy kończy się AD 2017 i zaczyna nowy…
Ok, to był niesamowity rok i nie zamienilibyśmy go na żaden inny. To tak jakby wsiąść do gigantycznego rollercostera z tą jednak różnicą, że w rollercosterze oprócz mega emocji, niesamowitych przeżyć jedno jest zawsze pewne. Że za chwilę się skończy i czas wysiadać.
A tu nic się nie kończy. Tu jest grupa mega pozytywnie zakręconych na punkcie podróży ludzi. Codzienny kontakt to naprawdę przyjemność bo podrzucacie masę ciekawych informacji, które nam również przydają się w planowaniu. Stworzyła się z tego już całkiem spora podróżnicza, grupa wsparcia.
A plan był niewinny. Stworzyć bloga, opowiedzieć o naszych przygodach i krajach, które odwiedzamy a przy okazji zarobić parę złotych, na realizację kolejnych podróżniczych marzeń.
Gdzie byliśmy? Co widzieliśmy w tym Szalonym Roku?
Bloga zaczęliśmy wspaniałą Mikronezję, gdzie poznaliśmy Huberta – młodego ale bardzo już doświadczonego podróżnika, którego możecie obserwować na kanale Podróże z Hubertem na FB.
Później były Filipiny, nasza przygoda z filipińskim weselem,
wspaniałe nurkowania na Balicasang i smutny obraz rekinów wielorybich z Oslob.
W czerwcu odwiedziliśmy malownicze Podlasie, skąd jeszcze część materiału leży i czeka na zimę.
Na początku lipca odwiedziliśmy weekendowo Wrocław, który nas urzekł i do którego musimy wrócić bo mamy niedosyt.
Przed wakacjami pojawiły się niezwykle tanie bilety do Izraela więc przecież nie mogło tam zabraknąć Szalonych Walizek.
W sierpniu zwiedzaliśmy filmowe plany Tunezji i w końcu łapaliśmy promienie słońca.
Jak wrzesień to obowiązkowo musi być Festiwal Filmowy w Gdyni.
W październiku nieoczekiwana podróż do cudownego Tokaju skąd przywieźliśmy dwie obszerne relacje Tokaj cz.1 i Tokaj cz. 2.
Koniec listopada to dawno wyczekiwana Floryda, Miami i Sarasota.
Czy to był dobry rok… ?
To był baaardzo pracowity rok, pełen wyrzeczeń, nieprzespanych nocy, chwil zwątpienia i euforii. Bo tworzenie blogaska jak mawia #jasonhunt 🙂 to doświadczanie wszystkich tych stanów ducha. Nierzadko jednocześnie. Czasem za kopa w dupę należy podziękować bo to najlepszy napęd do robienia pozytywnych rzeczy. Dlatego dzięki Tomek Tomczyk za napęd i rewelacyjne szkolenie Masterclas Bloger&Biznes, to był mocny kop. Dzięki Małgosia – LadyofTheHouse za inspirację startową. Dzięki Agnieszka, z GlobalMedia za realizację naszych pomysłów i za to, że nasze miejsce w necie jest naprawdę przyjazne dla oka. Dzięki Dorotka za wytrzymanie tego huśtawki bo lekko nie było
Słowem
To nie był dobry rok
Bo to była Petarda, Szalony Rok
chociażby dlatego, że w jesteśmy w Galerii Wschodzących Gwiazd Blogosfery
rankingu Najbardziej Wpływowych Blogerów Jasona Hunta
i oby następne były chociaż takie
Czego również Tobie życzymy. Jeśli spodobał Ci się ten tekst udostępnij go, może spodoba się innym. A jeśli zostawisz lajka lub życzenia zrobisz nam mega przyjemność. Dzięki temu wiemy, że jesteś z nami – Dorota i Jarek
Fajnie się czyta tak pozytywne podsumowanie. Trzymam kciuki, abyśmy mieli możliwość spotkać się w realu w 2018 roku no i aby Nowy Rok był jeszcze lepszy 🙂
Łukasz, to świetny rok, chociaż okupiony ciężką pracą i zmagania, zresztą wiesz sam jak jest, więc nie ma co czarować. Ale szybkość z jaką to się dzieje naprawdę nas zaskakuje. Oczywiście wiemy, że to efekt pracy, wielu wspaniałych ludzi, którzy są wokół nas i których poznaliśmy bo nic nie dzieje się samo. Ale jest radość. Bo to nie był dobry rok. To był zajebisty rok 🙂
Po prostu CZAD! 🙂 Czasami najlepsze sa wlasnie szybkie i nieoczekiwane rewolucje! 🙂 Gratuluje Wam sukcesu i podobnie jak Wy, ciagle ucze sie blogowac i wciaz mam poczucie, ze tak wiele przed mna! 🙂 Ruszamy dalej na petardzie w Nowy Rok! 🙂
Dziękujemy Patrycja. Blogowanie to wielka frajda. Nigdy nie nauczymy się pewnie wszystkiego bo to się zmienia. Ale najważniejsze, że możemy oddać swoje emocje, wrażenia, wiedzę, wszystko to co pamiętamy z podróży. Odpalamy rakiety w Nowy Rok. Trzymamy również kciuki 🙂