Spis treści:
Jeepney – to jedno słowo budzi natychmiastowe skojarzenia i emocje. Nie wiem jakie u innych, którzy je widzieli ale zgodzicie się, że wielu z nas po prostu lubi klasyki. My byliśmy zauroczeni. Patrząc stereotypowo to zdecydowanie tekst da facetów ale wiemy, że kobiety kochają odjechane wozy. To również coś dla WAS dziewczyny.
To absolutny symbol Filipin i samej Manili ale są też bardzo popularne na Cebu. Historia tego auta sięga II wojny światowej. Opuszczająca Filipiny armia amerykańska pozostawiła wiele jeepów i wojskowych ciężarówek, które przedsiębiorczy i baaardzo kreatywni Filipińczycy zaczęli przerabiać, upiększać, doposażać w elementy ze stali nierdzewnej i tak powstały Jeepneye. Co ciekawe, w większości montowano charakterystyczną gwiazdę jednego z największych niemieckich producentów aut, żeby dodać szyku.
Jeepney – skąd taka nazwa?
Pochodzenie nazwy jest tłumaczone bardzo różnie ale najpopularniejsze i wydawałoby się najbardziej logiczne to połączenie słów jeep i knee czyli kolano. Jeepneye stanowią podstawę transportu publicznego w Manilii z uwagi na niewiarygodnie niski koszt przejazdu wynoszący około 12 centów za kilometr. Dlatego panuje w nich zwykle ciasnota a pasażerowie siedzą oparci kolanem o kolano. I wszystko jasne…
Jeśli zastanawiacie się po co odwiedzać Filipiny a piękne plaże i ciepła woda o niebiańskim kolorze nie są wystarczającymi argumentami to uwierzcie – JEEPNEY – to jest ten powód. Tym bardziej, że podobnie jak wraz ze śmiercią Fidela kończy się dawna Kuba tak pod rządami Duterte Manila i Filipiny zmieniają się. Rząd planuje wycofanie Jeepneyów z użytki i poniekąd jest to zrozumiałe. Baaardzo przestarzałe konstrukcje silników diesla tego samochodu po prostu potwornie zatruwają środowisko i przyczyniają się w dużej części do smogu jaki zawisa nad stolicą Filipin.
Symbol Filipin
Obawiamy się, że gdyby Filipiny straciły Jeepneye straciłyby część swojej duszy. Auta są symbolem kultury tego kraju, przykładem twórczej pasji ich właścicieli. W zależności od ich przeznaczenia i miejsca użytkowania bywają bardzo różne i są różnie zdobione. Auta są otwarte, bez drzwi i okien ale… Filipińczycy są świadomi wyjątkowości tego auta. Dlatego na przestrzeni lat pojawiła się druga i trzecia generacja Jeepneya. Nowe są już zamykane, klimatyzowane i trącają nieco luksusem w porównaniu do klasyków.
Jednym z największych producentów jest firma Sarao.. W trzeciej generacji aut montuje ona ponad czterolitrowe, benzynowe silniki Nissana, które są bardziej oszczędne i zdecydowanie mniej trują. Ale… nie uwierzycie. Pojawiły się Jeepneye elektryczne jako odpowiedź na wyzwania związane z ograniczeniem emisji spalin i ochroną środowiska. Oczywiście w pełni zrozumiały ruch ale… to już nie Jeepney, więc jeśli chcecie zobaczyć klasyki to nie zwlekajcie.
Konstrukcja niektórych sięga roku 1946, czyli prostej ramy, do której dorabiano resztę. Opony często używane są nawet 20 lat i jeśli pamiętacie z okresu PRL-u polskie nalewki, to patent do nadlewanie bieżnika w oponie to standardowa praktyka.
Garść ciekawych informacji o Jeepneyach
Podobnie jak nie ma dwóch takich samych linii papilarnych u ludzi, nie znajdziecie dwóch takich samych Jeepneyów. Ale chociażby w Manili mają kilka wspólnych cech. Chociażby to, że ich kolory oznaczają linie po jakich kursują, dodatki odzwierciedlają gusta i pasje właściciela a opisy typu „Jesus is Lord”, „Guadalupe – Leon” pokazują, kogo na swojego patrona wybrał kierowca, komu ufa i zawierza życie i powodzenie, większość oddaje kult Matki Boskiej z Gwadelupy oraz obowiązkowo, dopisane jest imię kierowcy np. Leon. Nierzadko na autach można znaleźć odnośniki do stron Pisma Świętego, które określają jakie jest religijne motto życiowe kierowcy.
Jak zauważyliście do Jeepneyów wsiada się z tyłu i można to zrobić wszędzie – na światłach, w korku, na przystanku. Miejsce obok kierowcy to wyróżnienie.
Jeepneye w Manili są naprawdę wybajerowane, obwieszone dodatkami niczym bożonarodzeniowa choinka. Na wyspach Panglao, Bohol i Cebu wyglądają bardziej ubogo a ogumienie pamięta chyba czasy japońskiej okupacji :).
Są też Isuzu przypominające Jeepneye – ale to już inna bajka…
Jeśli wybieracie się na Filipiny to wpiszcie Jeepneye na listę – must see !!! Jeśli oczywiście podobają się Wam takie klasyki i klimat w nich panujący.
I na koniec – nie mogłem sobie odmówić 🙂
Podczas zwiedzania Manilli nasi Filipińscy znajomi – Mizzah i Kevin kupili nam urocze zawieszki na bagaże. Było losowanie. Oczywiście co mogłem wylosować. 🙂
Zobacz też nasz inny tekst:
[…] zachwyt nad Jeepneyami i… […]